"Z zakwasem chlebowym jest trochę jak z żywym organizmem – trzeba się nim opiekować, bo w zależności od tego, jak się go traktuje, taki rezultat otrzymuje się następnego dnia po wypieku."
INTERVIEW
Mateusz Ulman x TAMO
Skupiliśmy się dzisiaj na morning routines, i powiedz, czy masz jakieś swoje morning routines?
Oczywiście, że tak. Moje poranne rytuały to zdecydowanie kawa. Bez niej nie wstaję. Albo inaczej, wstaję z myślą, że za chwilę zaparzę kawę. Więc pierwsza rzecz, zęby, a zaraz potem włączam ekspres i parzę kawę. Mam ten komfort, że mogę sobie pozwolić na śniadanie z rodziną, jest to dla mnie bardzo istotna część dnia, jeśli nie najważniejsza. To są takie moje poranne rytuały. A dalej to już co dzień przyniesie.
Potrafisz wyjść z domu bez śniadania?
Pewnie. Jeżeli mam bardzo intensywny dzień i dużo spotkań albo dużo pracy, to nie zawsze jest czas na to. Aczkolwiek w dziewięćdziesięciu procentach staram się, żeby ten czas wygospodarować i zjeść śniadanie, którego główną część zazwyczaj stanowią jajka i dobre pieczywo. Jeśli się spieszę to pewnie jakaś owsianka albo granola. Raczej jem, nie chcę powiedzieć, że monotonnie, natomiast bardzo często jem podobnie.
Dzisiaj zjedliśmy pyszny tost z jajecznicą na chlebie zrobionym przez Ciebie. Zawsze robisz chleb sam?
Nie zawsze. Teraz będę się usprawiedliwiał, bo później moja żona się będzie ze mnie śmiała. Upiekłem go przy okazji, ale staram się piec w domu, chleb jest dla mnie bardzo istotny. Z racji miejsca, w którym mieszkam, a mieszkam na wsi, nie mieszkam w metropolii, która ma piętnaście różnych fantastycznych piekarni, więc muszę zadbać o to sam, chyba że rano, wczesnym rankiem bym wyjechał i spędził pół godziny, żeby dojechać do jakiejś fajnej piekarni. Raczej spędzam ten czas tutaj w kuchni, wypiekając swój chleb i tak, to jest świetna sprawa.
Jeśli chodzi o chleb, to jak podchodzisz do tego procesu, czego uczy Cię praca z ciastem na zakwasie?
Przede wszystkim praca z zakwasem, z ciastem oczywiście też – ale to właśnie zakwas w chlebie jest czymś niesamowitym. Zakwas jest podatny na wiele czynników: temperaturę, czas, sposób, w jaki się o niego dba.
To trochę jak z żywym organizmem – trzeba się nim opiekować, bo w zależności od tego, jak się go traktuje, taki rezultat otrzymuje się następnego dnia po wypieku. To jest coś, na co się czeka przez całą noc. Dla mnie ten proces jest bardzo istotny i bardzo intymny.
Inaczej jest z ciastem drożdżowym, które można przygotować stosunkowo szybko. Chleb to minimum pięć godzin pracy. Oczywiście nie ciągłej, ale takiego doglądania, zajmowania się i sprawdzania. To jest proces. W przypadku ciast drożdżowych jest on znacznie szybszy, mniej wymagający i skupiony na detalach.
Jaki masz ulubiony wypiek drożdżowy, który mógłbyś bardzo często nie tylko jeść, ale też robić?
Nie można tego łączyć, bo coś, co mógłbym jeść codziennie pewnie skończyłoby się bardzo dużą otyłością, natomiast jestem ogromnym fanem pączków, to jest takie moje guilty pleasure, gdzie mogę sobie na niego pozwolić od czasu do czasu. Z kolei coś, co piekę stosunkowo często w domu, to jest jakaś chałka albo brioche, proste ciasto drożdżowe, z reguły bez jakichś dodatków. Dla mnie później dodatkiem jest moja konfitura, którą sobie zrobię, albo jakiś krem orzechowy.
Jak często gotujesz w domu i pieczesz?
Jeżeli pracy jest dużo, to raczej nie ma czasu na gotowanie. Jeżeli jest jej stosunkowo niewiele i mogę sobie pozwolić na gotowanie w domu, to wtedy gotuję. Sprawia mi to przyjemność, więc przynajmniej śniadania są taką moją poranną odskocznią – najpierw skupiam się na tym, a dopiero później zabieram się do pracy. Obiady rzadziej, tym zajmuje się moja żona. Natomiast lubię gotować kolacje, szczególnie dla rodziny i znajomych.
Moja żona, gdyby mnie słyszała, pewnie powiedziałaby, że gotuję tylko po to, żeby się popisywać. W żadnym wypadku – po prostu sprawia mi to ogromną przyjemność. Lubię kolacje, które są trochę bardziej podniosłe: ktoś przychodzi, umawiamy się, zapraszam ludzi do domu. Mamy fantastyczny stół, przy którym bez problemu mieści się dziesięć osób. Z reguły ja biorę się za gotowanie i stoję przy garach, a potem przychodzi ten moment, kiedy ja siedzę, popijam kawę, a reszta sprząta. Coś za coś.
Zapach świeżego drożdżowego wypieku często nam kojarzy się z domem, czy Ty masz też takie zapachy?
Zapach kminku niesamowicie kojarzy mi się z odwiedzinami u babci od strony taty. Kiedy wchodziło się do jej domu, z kuchni kaflowej buchała para z intensywnym zapachem kminku. Na piecu zawsze stał rosół i pięć innych rzeczy jednocześnie. To dla mnie zapach domu.
Z kolei świeże drożdżowe ciasto kojarzy mi się z domem mojej żony. Swoją drogą, moja teściowa piecze najlepsze drożdżowe, zawsze „na oko”. Kompletnie nie rozumiem takiego ważenia „na oko”, ale efekt jest fenomenalny.
A Ty zawsze pracujesz według przepisu i pilnujesz tego jeden do jednego?
Tak, odkąd pracuję w gastronomii, profesjonalna kuchnia tego wymaga. Oczywiście, jeżeli gotuję, lubię trochę poeksperymentować. Natomiast przy wypiekach muszę być konkretny – 20 gram tego, 30 gram tego. Generalnie zawartość składników, takich jak tłuszcz, drożdże czy woda, ma ogromny wpływ na to, jak ciasto będzie się zachowywać. To są rzeczy, które da się kontrolować , a ja lubię mieć nad nimi kontrolę. W momencie, kiedy robisz świetny sos, często chcesz dodać coś ekstra. Coś, czego nie do końca da się zważyć, bo czujesz, że dwie krople więcej octu mogą kompletnie zmienić jego profil smakowy. Przy wypiekach jest inaczej – tutaj raczej staram się wszystko dokładnie ważyć.
Co robisz kiedy nie gotujesz?
Przede wszystkim zajmuję się ogrodem, choć to raczej codzienna konieczność niż hobby. Mamy mały ogródek przy domu, wokół którego zawsze jest coś do przycięcia, przesądzenia czy uporządkowania. Ostatnio jednak pochłania mnie oklejanie słoików z Dopamine – kremów które od niedawna produkuję wraz z moim wspólnikiem. Największą radość daje mi bycie tatą. To chyba moje ulubione zajęcie, najwspanialszy czas w ciągu dnia, i szczerze mówiąc, życzę go każdemu.
Kiedy mamy więcej czasu, lubimy wyjechać w okolicę, pospacerować, aktywnie spędzić weekendy. Miejsca do odkrywania jest naprawdę sporo, więc staramy się z tego korzystać jak najwięcej.
Siedzisz w gotowaniu już całkiem długo, czy są jeszcze rzeczy, które potrafią cię zaskoczyć? Coś Cię zaskoczyło ostatnio?
Oczywiście, że tak. Na przykład Fish Shawarma. To po prostu kosmos, jeżeli chodzi o połączenie smakowe i sposób podania. To była taka posiekana ryba w sosie na bazie pomarańczy, i ogólnie cytrusów. Oprócz tego obok była podana pita czy jakieś inne pieczywo, i to było fantastyczne. Nie myślałem, że można zrobić kebaba z ryby, a ktoś to zrobił.
Takich odkryć za każdym razem jest sporo i zazwyczaj rodzą się w momencie, kiedy gdzieś wyjeżdżam ostatnio również kulinarnie zaskoczył mnie Londyn. Mnóstwo różnych rzeczy mnie zaskakuje. Wydaje mi się, że człowiek cały czas się uczy, cały czas odkrywa, w związku z powyższym można się zaskakiwać w nieskończoność.